Hannibal Lecter morderca co w winie i rozmarynie dusi ludzkie serca
Liczba postów : 4 Join date : 24/02/2019
| |
Hannibal Lecter morderca co w winie i rozmarynie dusi ludzkie serca
Liczba postów : 4 Join date : 24/02/2019
| Temat: Re: Kozia dupa w sercu lasu, krawędź świata nad ogonem żółwia Sro Lut 27, 2019 5:35 pm | |
| Było bardzo późno w nocy; drobna zwierzyna poukrywała łepki i pazurki, gdzie tylko mogła, by ochronić nietrwałe ciałka przed rozszarpaniem dziobami sów. W bardziej oddalonych od wody, wyższych partiach lasu rozległo się wilcze wycie; najpierw pojedynczego osobnika, potem odpowiadających mu drapieżników. Wilki lubiły zaznaczyć swoją obecność, dominację na podległych stadu ziemiach. Odbiegały pod tym względem od sów; sowy zabijały cicho, niewidocznie, skutecznie, i nie zostawiały śladów.
Sowa bez skrzydeł przycupnęła na skraju lasu, zadarła głowę, spojrzała prosto w księżyc. Tej nocy wieczny kłamca nikogo nie oszukiwał, był całkowicie nagi, jasny, z kraterami blizn widocznymi jak na tacy. Sowa bez skrzydeł opuściła głowę, bo udało jej się przejrzeć księżyc; nie był już interesujący. Dotarła do celu swojej wędrówki, czyli miejsca w sercu lasu, schowanego przed cywilizacją ludzką, Był to dom utworzony ze szczątków chrześcijańskiego miejsca modlitwy, obrośnięty mchem, z do niedawna przykrytymi kołderką kurzu i brudu witrażami w oknach, zakonserwowany jak relikwia.
Sowa bez skrzydeł wytarła obuwie z runa lasu i weszła do kościoła, w ochlapanej krwią koszuli, z toporem i resztką sideł w jednej dłoni oraz ciepłym jeszcze trupem młodego dzika przewieszonym przez ramię. Zagrzała wodę i wzięła krótką kąpiel w drewnianej balii, by oczyścić się z krwi; ta jednak nie przestawała wydostawać się z ciała. Więzy szwów zostały zerwane podczas zdobywania pokarmu. Sięgnęła dłonią po igłę i zaczęła zszywać brzuch na nowo, zniesmaczona myślą o ponownym rozwarciu się rany i możliwym rozlaniu wnętrzności. Wnętrzności trzeba było cenić.
Balia zrosiła się krwią; Hannibal Lecter, nagi i pachnący lasem w deszczu, wyczyścił ją sumiennie, uprał odzież, wytarł i owinął w pasie ręcznikiem i wrócił do kuchni. Zapalił kilka świec, umieścił igłę gramofonu w rowku płyty. Przesunąwszy palcami prawej dłoni po rękojeściach kilku rzeźnickich noży i przyrządów do patroszenia, wybrał te najwłaściwsze i ułożył dzika na ołtarzu, przewracając uprzednio na grzbiet. | |
|