Raczor Multiverse
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Pstryk.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Winterfell

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Tony Stark
will make metal pinocchios for a living
will make metal pinocchios for a living
Tony Stark


Liczba postów : 7
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePią Maj 10, 2019 2:42 pm

Winterfell 48adc267d89de7c9324fcb4ccb84acfeafb68876r1-1920-1080v2_00


Ostatnio zmieniony przez Tony Stark dnia Wto Maj 21, 2019 4:09 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Tony Stark
will make metal pinocchios for a living
will make metal pinocchios for a living
Tony Stark


Liczba postów : 7
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePią Maj 10, 2019 3:15 pm

Tony od zawsze nie znosił swojego ojca. A raczej kochał go bezgranicznie.

Była niedziela. Do zachodu słońca brakowało niecałej godziny, ale nie było jasno, bo słońce zaszyło się za chmurami plującymi na miasto lekką mżawką. Lubił taką pogodę. Lubił każdą pogodę, którą większa część społeczeństwa uznawała za szkaradną - grad, deszcz, śnieg, burza. Dodawała klimatu, a on przecież i tak był bezpiecznie ukryty za oknami twierdzy Starków, dłubiąc coś z metalu w pracowni, czasem własnym pokoju, czasem nawet łazience. Ziemskie ograniczenia nie imały się go.

Zszedł na obiad w szlafroku, z włosami w nieładzie i okularami spawalniczymi zatkniętymi na czubku głowy. Zignorował lustrujący go znad gazety wzrok ojca i uśmiechnął się szeroko do matki, a ona tylko westchnęła, patrząc na przybrudzony czymś czarnym i tłustym materiał szlafroka Tony'ego. Na długim stole - stanowczo za długim na trzy osoby - stało naczynie z wykwintnie przygotowaną lazanią i trzy kieliszki czerwonego wina, a także patera z oliwkami. Jego ojciec uwielbiał oliwki. Tony potrafił bezbłędnie określić skalę jego zamiłowania poczynając od oliwki jasnozielonej, a skończywszy na smoliście czarnej.

- Paniczu Tony? - odezwał się głos Jarvisa z jego plecami. Stark odwrócił głowę i spojrzał pobieżnie na lokaja, po czym z wyraźną udręką zrzucił szlafrok na jego dłonie i zajął miejsce przy stole.

Jarvis skinął głową Howardowi i wyszedł, zabrawszy ze sobą ubrudzoną tkaninę.

- Smacznego wszystkim -
powiedziała po chwili matka z wyraźnym naciskiem. - Howard?

- Daj mu spokój - mruknął Tony z krzywym uśmiechem, opierając łokcie na stole. - Pewnie znowu akcje spadają i zaraz będzie musiał je ratować. - Przeniósł wzrok na stół, uśmiechnął się do lazanii i nabrał sobie nieco, dbając, by na talerzu wylądowała wraz ze znaczną ilością ciągnącej się mozzarelli.
Powrót do góry Go down
Howard Stark
hi, howard you?
hi, howard you?
Howard Stark


Liczba postów : 4
Join date : 10/05/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePią Maj 10, 2019 10:16 pm

Howard Stark był nieziemsko zajętym człowiekiem. Przy takim nawale pracy, jaki brał na siebie, prawdziwym cudem było, że oto siedział tutaj, we własnym domu, pragnąc zjeść niedzielny obiad ze swoją żoną i synem. Obok jego talerza piętrzył się co prawda stosik papierów - różnego rodzaju raportów i sprawozdań, a także jego własnych notatek, które przeglądał teraz, czasem dopisując jakieś swoje uwagi i przemyślenia. Cóż, i tak nie zaczną przecież jeść, póki Tony nie zechce się pojawić. Howard zmarszczył brwi, zatrzymując się na chwilę na tej myśli. Jego syn kazał im na siebie czekać zdecydowanie zbyt długo. Miał właśnie zwracać się do Jarvisa, by ten pospieszył chłopaka, kiedy Tony wreszcie pojawił się w jadalni.

Wyglądał, zdaniem Howarda, karygodnie. Skwitował absolutnie nieadekwatny strój syna i jego ogólny niski poziom higieny osobistej pełnym dezaprobaty chrząknięciem. Posłał mu też długie i karcące spojrzenie, które jednak zostało zupełnie zignorowane. W milczeniu czekał, aż Tony pozbędzie się szlafroka i zajmie miejsce na przeciwko swojej matki, po jego prawej stronie.

Mruknął coś pod nosem w odpowiedzi na słowa Marii, posłusznie jednak podniósł ze stołu stertę papierów i rzucił je gdzieś na szafkę, za swoimi plecami.

Wtedy odezwał się Tony.

Howard zamarł i poczuł, jak krew napływa mu do twarzy. Coś w lekceważącym tonie jego syna wywołało w nim jakby zwarcie, w kilka sekund doprowadzając go na sam skraj wybuchu. Chłopak zdecydowanie pozwalał sobie na zbyt wiele!
- Młody człowieku, nie wiesz nic o ciężkiej pracy - wysyczał przez zaciśnięte zęby, odwracając się powoli z powrotem w stronę stołu. Jego twarz była teraz tak beznamiętna i pozbawiona wyrazu, że siedzącą obok Marię przebiegł dreszcz. W oczach błyszczały mu gniewne ogniki. Tony z głupkowatym uśmiechem na twarzy, nabierał sobie lazanię.
- Co ty właściwie robiłeś przez cały dzień? Słucham, opowiedz nam. - Howard nie miał najmniejszego zamiaru dać synowi dojść do głosu - Jak ty w ogóle wyglądasz?! - jego głos stawał się coraz bardziej i bardziej podniesiony, choć nie można było nazwać go jeszcze krzykiem - Założę się, że cały weekend zmarnowałeś, jak zwykle, na bezmyślnym papraniu się w smarze.
Zepchnął z siebie rękę żony, którą kobieta położyła na jego ramieniu w uspokajającym geście.
- Żeby ten twój geniusz przekładał się chociaż na twoje oceny!
Mierzył syna krytycznym spojrzeniem, przygotowując się na kolejne pyskówki z jego strony.
Powrót do góry Go down
Tony Stark
will make metal pinocchios for a living
will make metal pinocchios for a living
Tony Stark


Liczba postów : 7
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePią Maj 10, 2019 10:55 pm

Lazania prezentowała się wprost fantastycznie, zdecydowanie lepiej, niż szanse rodziny Starków na dotrwanie do końca tego posiłku.Tony zachowywał się dziś bardzo przyzwoicie; na pierwsze zdanie ojca tylko mruknął, gotów puścić je mimo uszu i udawać, że zachowanie rodziciela wcale nie przyprawia go o z wysiłkiem tłumioną wściekłość. Zwłaszcza, że Howard - tatulo, poprawił się Tony w myślach, nadal z krzywym uśmieszkiem - wcale nie oczekiwał odpowiedzi. Najprawdopodobniej dla niego właśnie tak wyglądała docelowa forma integracji i spędzania czasu z synem.

- Projektowałem - powiedział, czując, jak coś wzbiera mu w gardle. Nie były to makaronowe płytki ani sos boloński, tego był pewien. Ani jedno, ani drugie nie było tak gorzkie i okropne w smaku.

Jeszcze nadal się hamował, jeszcze mógł przełknąć gorzki glut, jakim była ta rozmowa. Ale tatulo nie ustępował, a matka milczała. Tony nie wiedział, który z tych faktów denerwował go bardziej.

- Oceny! Niesamowite! - warknął, tracąc wreszcie resztki samozaparcia i zaciskając lewą dłoń na posrebrzanym widelcu tak mocno, że pobielały mu kostki. Wyglądał, jakby zaraz chciał kogoś tym widelcem dźgnąć. - A więc jednak potrafisz poświęcić chwilę swojego cennego czasu, żeby zainteresować się moim życiem. -   Patrzył mu się prosto w oczy, rozjuszony. - Co będzie dalej? Gdy wychodzę, jest źle, gdy siedzę w domu, jest źle, czego ty ode mnie oczekujesz, do jasnej cholery?! - krzyknął, nieświadomie wyciągając widelec w stronę rodziciela. Gdy uzmysłowił sobie, że srebrne ząbki znajdują się tylko pół metra od twarzy Howarda, pospiesznie cofnął dłoń, ale zacisnął wargi; czuł, jak zaczynają mu drżeć. Miał nadzieję, że z wściekłości. Naprawdę na to liczył. Nie chciał rozpłakać się przed ojcem, nie zamierzał pokazywać mu swojej słabości. W czym Howard Stark był od niego lepszy? Nigdy go nie było, gdy Tony potrzebował jego towarzystwa, więc niby dlaczego młody Stark miałby zachowywać się inaczej?

Matka spojrzała na niego, nie wierząc w to, co widzi; cóż, właśnie zagroził własnemu rodzicielowi widelcem, i to nie byle jakim, bo rodowym, oczywiście absurdalnie drogim, jak wszystko tutaj. Tony'emu to oczywiście nie przeszkadzało, przecież przywykł do tego trybu życia. Były inne, ważniejsze rzeczy, do których przywyknąć nie mógł.

Powrót do góry Go down
Howard Stark
hi, howard you?
hi, howard you?
Howard Stark


Liczba postów : 4
Join date : 10/05/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimeSob Maj 11, 2019 1:23 am

Na odpowiedź syna zareagował jedynie lekceważącym prychnięciem. Projektował, ciekawe. Czy piętnastoletni dzieciak mógł mieć jakiekolwiek pojęcie o tym, jak naprawdę wygląda praca i dorosłe życie? Tony zawdzięczał swojemu ojcu wszystko, co miał. To, że poszczęściło mu się w życiu i urodził się w normalnej, do tego dość zamożnej rodzinie nie oznaczało wcale, że mógł starać się mniej niż jego rówieśnicy. Wręcz przeciwnie, Howard wymagał od swojego syna dużo więcej, niż wymagałby od kogokolwiek innego, bo wiedział, że Tony'ego stać na dużo więcej. Nie dopuszczał do siebie myśli, że jego syn mógłby wyrosnąć na życiową ofiarę, pasożyta i snoba. Stark uważał za swoje zadanie wpoić młodemu właściwie wartości i priorytety. Nawet jeżeli musiałby go do tego przymusić - trudno. To po prostu coś, co trzeba było zrobić. Tony był zdecydowanie za młody, by sam decydować, co dla niego dobre. Jego ojciec zamierzał uchronić go od popełnienia podstawowych błędów, nawet jeśli chłopak nie potrafił tego jeszcze docenić.

Howard uśmiechnął się pod nosem widząc, jak łatwo udało mu się wyprowadzić syna z równowagi. Rozhisteryzowany, targany hormonami smarkacz.
- Zdecydowanie wolałbym nie poświęcać mojego cennego czasu - przedrzeźniał go - na ciągłe wysłuchiwanie skarg na twój temat.
Obaj wpatrywali się w siebie intensywnie, ignorując zupełnie Marię, która wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać, nie wiedzącą co zrobić, by załagodzić konflikt. Ale Howard wiedział, że konfliktu nie dało się załagodzić. Ba, nie było to wręcz wskazane. Tony musiał znać granice i trzeba mu je było wyraźnie wyznaczyć, tu i teraz.
- Masz w nosie szkołę, nie chodzisz na lekcje, bo co? Jesteś na nie za mądry? - zapytał z kpiną w głosie - Co? Myślałeś, że skoro jestem zajęty pracą, to nie dowiem się o twoich wagarach? Masz mnie za idiotę?!
Uderzył dłonią w stół. Ani na sekundę nie spuścił wzroku, cały czas wpatrując się w pociemniałe od gniewu tęczówki chłopaka. Nie drgnął nawet, kiedy ściskany przez niego widelec znalazł się tuż pod jego nosem. Utwierdziło go to tylko w przekonaniu, że Tony zupełnie już nad sobą nie panuje.
- Oczekuję od ciebie tylko jednej rzeczy - wysyczał - Weź się wreszcie w garść, chłopcze, i przestań przynosić mi wstyd.
Odchylił się na krześle i obserwował, jak jego syn cofa dłoń. Dyskusja była skończona. Jak gdyby nigdy nic, sięgnął widelcem w stronę naczynia ze stygnącą lazanią.
Powrót do góry Go down
Tony Stark
will make metal pinocchios for a living
will make metal pinocchios for a living
Tony Stark


Liczba postów : 7
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimeSob Maj 11, 2019 4:07 pm

Skóra cierpła mu na karku, gdy czuł, jak atmosfera gęstnieje mocniej i mocniej. Czasami, spędzając czas w tym domu, nie mógł już oddychać. A przecież spędzał tu jedynie weekendy - tatulo zadbał o jego najlepszą edukację, a także o to, by nie musieli widywać się zbyt często. Z tygodnia na tydzień Tony coraz bardziej nienawidził powrotów do domu, wolałby już spędzić ten czas konstruując, albo nawet szlajając się po barach ze swoimi znajomymi, jakimikolwiek idiotami by oni wszyscy nie byli. Przynajmniej nie zmagali się z syndromem klasy średniej, przez co chłopak nie musiał obawiać się, że kolegują się z nim tylko i wyłącznie dla pieniężnych profitów.

- W takim razie było się porządnie zastanowić, zanim zdecydowałeś się dziecko - powiedział ostro. - Nie jestem maszyną, wiesz o tym? Znasz w ogóle różnicę? Nie można mnie cisnąć w kąt, nie można... nie można... - na chwilę zabrakło mu tchu w piersiach. Pewnie wyglądało to nieco żałośnie. - Nie można mnie wyłączyć i włączyć, kiedy się tego chce - skończył, ale czuł, że te słowa nie wystarczają. Zbyt dużo gorzkiej masy pozostało do użycia.

Nie chciał tego dłużej słuchać. Nie krzyczał już, właściwie to nawet miał zamysł nie powiedzieć nic, wręcz chciał pożegnać się zimno i zwyczajnie odejść od stołu.

Ale jego ojciec był tak spokojny. Tony miał ochotę go błagać, żeby zaczął na niego krzyczeć, żeby zaangażował się w tę kłótnię emocjonalnie, żeby wreszcie wywołać w nim jakieś uczucie, niech będzie to nawet kiepskie uczucie.

Więc zamiast zrobić tak, jak sobie to zaplanował, wziął swój talerz i cisnął nim o podłogę, czując swego rodzaju ulgę, gdy porcelana rozsypała się w odłamki, a ciepłe danie ubrudziło tę nieskazitelnie czystą podłogę. Nie było mu już nawet żal Jarvisa, który przecież będzie musiał to po nim sprzątać. Nie myślał o nim w ogóle. Liczył się tylko Howard Stark oraz to, że Tony żadnym znanym sobie sposobem nie był w stanie go zadowolić. Najpierw go to irytowało. Później było mu z tego powodu smutno. Teraz był o krok od histerii, jego ramiona zaczęły zbyt szybko unosić się i opadać, zdradzając, jak mocno bije mu serce.

- Idźcie do diabła. Oboje - wycedził, na końcu podnosząc głos. Wstał z miejsca, odsuwając krzesło z piskiem i przewracając je. Może i reagował nadmiernie, ale urażona duma pulsowała bólem, który nie dawał mu dojść do siebie. Wziął ze stołu kieliszek wina i wychylił go dwoma łykami, odstawił głośno i odwrócił się.

- Tony, dokąd?! - krzyknęła za nim matka, odzyskując głos, i pragnąc odzyskać też panowanie nad sytuacją.

- Pić i dawać w żyłę - odpyskował jej, nie patrząc na nią. I tak nic was to nie obchodzi. Po czym przekręcił klamkę i wybiegł w deszcz.
Powrót do góry Go down
Steve Rogers
he could do this all day
he could do this all day
Steve Rogers


Liczba postów : 5
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimeSob Maj 11, 2019 11:28 pm

Steve dopiero co wrócił z nieco dłuższej misji, nie zdążył nawet przywitać się z Peggy. Wziął prysznic w siedzibie S.H.I.E.L.D. i tam też poinformowano go, że pan Stark ma coś dla niego i żeby wpadł do jego rezydencji w miarę szybko. Nie do końca był mu na rękę taki obrót wydarzeń, ale praca była pracą, a cała sprawa (miał nadzieję) nie powinna zająć dużo czasu.

Przywitał się z Jarvisem, który wpuścił go na posesję. Chociaż Starków z całą pewnością stać było na zatrudnienie całej rzeszy ludzi, Howard stawiał na prywatność swoją i swojej rodziny i za utrzymanie domu i ogrodu odpowiedzialnych było tylko kilku sprawdzonych pracowników, z najbardziej zaufanym lokajem na czele, oczywiście.

Steve dowiedział się, że Howard zasiadł właśnie do obiadu, ale czeka na niego i nie będzie mu wcale przeszkadzało, jeśli Kapitan mu przerwie. Przyjął tą wiadomość z ulgą - nie marzył teraz o niczym innym, jak tylko o szybkim załatwieniu całej sprawy, o cokolwiek chodziło, i powrót do domu, wreszcie, po ponad dwóch tygodniach nieobecności.

Był już na ganku i właśnie miał wyciągać rękę w stronę klamki, kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk tłuczonego talerza, a następnie głośniejsza wymiana zdań, którą jednak tłumiły grube drzwi frontowe. Steve zaniepokoił się nieco i odwrócił, wzrokiem próbując odnaleźć Jarvisa, który jeszcze przed chwilą kręcił się gdzieś w pobliżu. Lokaja jednak nigdzie nie było widać. Mężczyzna spiął się w sobie, przygotowując się na ewentualność walki. Cicho przysunął się do drzwi, jednak zanim zdążył uczynić cokolwiek więcej, te otworzyły się gwałtownie, uderzając w niego z impetem. Odsunął się z głuchym stęknięciem. Z domu wypadł, odtrącając go przy tym, roztrzęsiony nastolatek, którego Steve zidentyfikował, jako syna Starków, a swojego byłego i przyszłego zarazem przyjaciela.
- Hej! Tony...? - zawołał za nim w deszcz, ale tamten nie dosłyszał albo może raczej zignorował zupełnie jego słowa. Jego sylwetka szybko zniknęła mu w zapadającym zmroku i siekącej ulewie.

Rogers nie wiedział, co ma o tym sądzić. Chociaż w tym życiu on i Tony praktycznie się nie znali, to jednak wciąż zdarzało mu się myśleć o nim jak o swoim przyjacielu. (Obecnie) nastolatek nie wyglądał zbyt dobrze. Wydawał się być bardzo roztrzęsiony - wybiegł z domu tak, jakby w ogóle Steve'a nie zauważył. W dodatku na zewnątrz lał deszcz, a chłopak miał na sobie coś, co wyglądało Kapitanowi na pidżamę.

Zaniepokojony, wszedł przez uchylone drzwi i skierował się do jadalni, gdzie spodziewał się zastać resztę rodziny Starków.
- Howard? - zawołał, rozglądając się za panem domu - Co tu się wydarzyło?
Powrót do góry Go down
Howard Stark
hi, howard you?
hi, howard you?
Howard Stark


Liczba postów : 4
Join date : 10/05/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimeNie Maj 12, 2019 12:34 pm

Krew ścięła się gdzieś głęboko w żyłach Howarda, a twarz pobielała mu jak kreda. To nie było tak, że Stark nie kochał swojego syna, wręcz przeciwnie - chciał przecież i starał się, jak tylko mógł, żeby zapewnić mu jak najlepszy start w życie. Robił dla niego wszystko, co wydawało mu się potrzebne: uczył konstruować maszyny, przyciskał do nauki, pozwalał na picie wina do obiadu. O to ostatnie praktycznie pokłócili się z Marią, ale Howard wiedział, że lepiej było przybliżyć synowi niektóre kwestie samemu, delikatnie i z wyczuciem, niż robić z nich zakazany owoc, po który Tony sięgnąłby tak czy inaczej, ale pewnie w innych, gorszych okolicznościach. Znał dobrze schematy myślowe swojego dziecka, wiedział, jak ono działa.

Prezes Stark Industries od zawsze wolał, żeby jego syn był doświadczony, a nie niewinny. Wiedział, że tam, na zewnątrz, świat jest brzydki, i niewinni nie przetrwają, póki nie zhardzieją.

Nie znosił też jednak grubiaństwa w swoim domu, a aktualnie to był najbardziej wyraźny obraz, jaki stawał mu przed oczami. Pozwolił synowi krzyczeć, pozwolił mu rozbić talerz, pozwolił mu wybiec z domu; skwitował to wszystko jedynie rozdrażnionym westchnieniem.

- Niech idzie. Nie ucieknie daleko. Przecież nie potrafi nawet wytrzymać psychicznie w autobusie. Zmarznie, to wróci - mruknął, obejmując dłoń żony, i mimochodem spuścił wzrok ponownie na gazety leżące na stole. Miał wiele spraw na głowie i musiał o nich pamiętać, by utrzymać wysoką pozycję Stark Industries wśród innych, podnoszących się z kolan firm z gałęzi przemysłu zbrojeniowego. Czasy były niepewne, a ludzie nadal biedni. Howard Stark był człowiekiem, który miał życie wyśnione przez wielu.

Maria zawołała na Jarvisa, by posprzątał po nadąsanym nastolatku. Mąż widział po niej, że jak niczego pragnie teraz pobiec za synem w deszcz, szukać go i przepraszać. Dlatego przytrzymał ją mocniej, spojrzał jej w oczy. Nic się nie dzieje, powiedział jej wzrokiem. I przekonał ją.

- O, Steve! - rzucił z zadowoleniem, gdy kapitan Ameryka wkroczył do jadalni. Wstał, żeby uścisnąć dłoń gościa. - Przepraszam, że przyjmuję cię w tak idiotycznych okolicznościach, ale mój syn... znowu robi z siebie króla dramatu - westchnął i machnął ręką, jakby chciał zbyć już ten temat. - Chcesz lazanii, wina? Nie? Doskonale. Chodźmy do mojego gabinetu, muszę cię obsypać papierami.

Dla kapitana Ameryki zawsze znalazło się jakieś zadanie, drobniejsze lub nie.
Powrót do góry Go down
Steve Rogers
he could do this all day
he could do this all day
Steve Rogers


Liczba postów : 5
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimeWto Maj 14, 2019 11:28 pm

Spoiler:

Lakoniczne wyjaśnienia Howarda były raczej ubogie w informacje i uznał je za mało satysfakcjonujące. Oczywiście, z samej obserwacji lazaniowego pobojowiska na wcześniej z całą pewnością lśniącej od czystości podłodze w jadalni Starków, mógł zgadywać co mniej-więcej miało miejsce. Rodzinna kłótnia, na to wszystko wskazywało. Steve nie miał własnych dzieci, ale zdarzało mu się słyszeć nie raz od jego i Peggy znajomych, ile trudu przysparza wychowywanie własnej latorośli. Zwłaszcza w wieku nastoletnim. A jeśli w dodatku owa latorośl odziedziczyła choć ułamek charakteru Howarda Starka - cóż, rodzinna atmosfera w rezydencji wynalazcy z pewnością często wystawiana była na próbę.

I Steve pewnie przyjął by to do wiadomości, tak. Tylko że to, co przed chwilą zobaczył wydawało mu się dużo poważniejszą sprawą, niż zwykła rodzinna sprzeczka. Tony, chociaż widział go przez, dosłownie, kilkanaście sekund, wydawał się dużo bardziej przejęty, niż gdyby to była zwykła rodzinna sprzeczka.

Lekceważący ton Howarda dezorientował go. Czy Stark naprawdę uważał zachowanie syna za normalne? Czy takie... ekscesy zdarzały się często...? Steve nie był nigdy człowiekiem wścibskim, ale nic tak intensywnie nie dyktowało mu sposobu, w jaki ma postępować, jak jego silna postawa obywatelska.

Posłusznie podążył za Starkiem do gabinetu, ponieważ, jak uznał, stawianie oporu w tym właśnie momencie było raczej bezcelowe. Przeciętnych rozmiarów pomieszczenie, przylegające do głównego holu, jak zwykle zawalone było wszelkiego rodzaju sprzętem, elektroniką, papierami, planami i szkicami, kompletnie dla niego niezrozumiałymi. Służyło Starkowi jedynie za biuro, pracownia z prawdziwego zdarzenia znajdowała się w podziemiach rezydencji, nie przeszkadzało to jednak właścicielowi znosić tu swoich najnowszych projektów, od których nie mógł się ani na chwilę oderwać. Steve nigdy nie czuł się tutaj zbyt pewnie - gdzieś głęboko w nim zakorzeniony był lęk, że zaraz wpadnie na coś, zrzuci i zniszczy coś drogocennego.

Howard buszował już wśród dokumentów porozwalanych na biurku, zapewne szukając, cokolwiek miał mu do przekazania. Steve odchrząknął, by zwrócić na siebie jego uwagę.
- Um, Howard - zaczął, nie do końca pewien, co właściwie powinien powiedzieć. Nie chciał oczywiście urazić swojego gospodarza, a rozgrzebywanie jego problemów rodzinnych wydawało się prostą ku temu drogą - Tony wpadł na mnie w drzwiach. Wyglądał na naprawdę roztrzęsionego, wiesz? - Cóż, na pewno wiedział. Był przecież obecny przy tym, co tak bardzo zatrzęsło chłopakiem (bo Steve podejrzewał, że to właśnie on był sprawcą lazaniowej masakry, a coś go przecież musiało do takiego czynu popchnąć) - Jesteś pewien, że wszystko z nim w porządku? - zakończył. Być może Howard już wielokrotnie był świadkiem wybuchów swojego syna. Ale jeśli tym razem to faktycznie było coś poważnego? Steve się martwił, oczywiście. Chociaż znał ze swojej rzeczywistości zupełnie innego Tony'ego, ciężko było nie zauważyć, że ten, z którym miał do czynienia tutaj był tylko cholernym nastolatkiem.
Powrót do góry Go down
Howard Stark
hi, howard you?
hi, howard you?
Howard Stark


Liczba postów : 4
Join date : 10/05/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePią Maj 17, 2019 3:43 pm

Stark nie był całkiem ślepy, widział, że kapitan waha się; uznał to za całkiem naturalne. Przecież Rogers miał już swoje lata, czy na to wyglądał, czy nie, więc instynkty niespełnionego ojca musiały się w nim odzywać. Zaczął żałować, że wezwał go do siebie w porze obiadowej, przecież gdyby nie to, cały ten cyrk nie musiałby się odbywać.

- Steve, znam schemat funkcjonowania mojego dziecka, uwierz mi, nie dzieje się nic niezwykłego. - Podszedł do biurka z lakierowanego mahoniu i otworzył stojący na nim sejf. W środku leżał samotny plik papierów. Trochę bardziej w tyle można było zobaczyć majaczącą sylwetkę szklanej butelki, ale Howard dość pospiesznie zamknął drzwiczki z powrotem, więc nie pojawiła się ona w polu widzenia na zbyt długo. Zaczął wertować kartki; przewinął kilka szkiców tajemniczej sześciennej kostki, reaktorów łukowych i projektów broni jądrowej i wyjął jedną, chudą karteczkę. Była to wyrwana strona z akt osobowych, z załączonym zdjęciem smutnego pana z wąsem. - Daję ci tylko to, bo z reszty i tak niewiele zrozumiesz - powiedział, zaśmiał się lekko.

I wrócił do rzeczy. - Na pewno nie znasz tego człowieka, jednak potrzebuję, żebyś łomotnął go tarczą przez łeb i do mnie przyprowadził. Były współpracownik. Nagrzeszył w laboratorium, zabrał kilka, delikatnie to ujmując, cennych dla nauki prototypów - dodał, chowając pozostałe papiery. - Projekty, nad którymi pracujemy w wielu potrafią obudzić mroczniejsze strony. Niech to szlag! - powiedział nagle, patrząc w róg biurka, gdzie stał komputer - cudo ówczesnej techniki - o mocy obliczeniowej dwukrotnie większej niż mogliby się tym pochwalić członkowie NASA. Szybko uderzył palcami w klawiaturę, marszcząc brwi jak każdy rasowy haker z amerykańskich filmów S-F. - Ten dzieciak wpędzi mnie do grobu. Złamał kolejne hasło i znowu wszystko poprzestawiał - mruknął Howard raczej do siebie, niż do Steve'a. Potem spojrzał na kapitana, wciąż z wyrazem niezadowolenia na twarzy.

- Nie odprowadzę cię na dół, najwyraźniej muszę dogasić kilka pożarów. Pytania? - spytał, krzywo się uśmiechając i spoglądając na kartkę, którą ofiarował kapitanowi.
Powrót do góry Go down
Steve Rogers
he could do this all day
he could do this all day
Steve Rogers


Liczba postów : 5
Join date : 30/04/2019

Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitimePon Maj 20, 2019 1:41 am

Steve zmarszczył brwi widząc, że Howard ewidentnie go zbywa. Chociaż nie bardzo podobało mu się jego podejście i wciąż nie do końca się z nim zgadzał, musiał jednak odpuścić, przynajmniej na razie. Na jego twarz szybko powrócił neutralny wyraz.

Ani mu w głowie było zaglądanie, co tam Stark trzymał u siebie w sejfach. Był przekonany, że bez takiej wiedzy lepiej mu się będzie spało w nocy a poza tym, Howard miał rację, faktycznie, raczej niewiele by zrozumiał. Od większości spraw związanych z technologicznymi innowacjami Starka automatycznie zaczynała boleć go głowa. Chociaż nie był głupi, świetnie szło mu przecież wykorzystywanie praw fizyki do sprawnego posługiwania się tarczą, był też znakomitym strategiem. Z reguły jednak wszystko to, czym zwykł zajmować się Stark, wykraczało zdecydowanie poza obszar jego zainteresowań. Dlatego właśnie wygodniej było mu założyć, że jego uwaga nie miała być wymierzonym w jego osobę przytykiem i puścił ją mimo uszu.

Przyjął podawane mu dokumenty i przyjrzał się uważnie przedstawionemu na fotografii mężczyźnie. Tak jak Howard mówił, nie widział go nigdy wcześniej. Ciężko byłoby zlokalizować kogoś dysponując jedynie jego zdjęciem, Steve przypuszczał, że więcej informacji znajdzie w załączonych aktach. I tak nie zamierzał zajmować się tym przed jutrzejszym popołudniem. Tak, zdecydowanie należał mu się dzień odpoczynku i świętego spokoju. Skinął głową, ale Stark, nagle zaaferowany nową sprawą, chyba nawet tego nie zauważył. Tym razem zajrzał mu przez ramię, na ekran niezwykle skomplikowanie wyglądającego komputera, po którym przebiegały ciągi jaskrawozielonych liter i cyfr. Dotarło do niego, że Howard raczej nie poświęci mu dzisiaj więcej swojego cennego czasu.
- Zajmę się tym jutro - zapewnił - Gdybym jakieś miał, zwrócę się do ciebie - dopowiedział jeszcze i nie czekając na odpowiedź stukającego nerwowo w klawiaturę inżyniera, udał się do wyjścia.
- Dobranoc, Howard - rzucił jeszcze, po czym opuścił gabinet.

Przechodząc przez hol zdecydował się jeszcze na chwilę zajrzeć do jadalni. Lazania i resztki potłuczonego talerza zostały już uprzątnięte, zapewne przez Jarvisa, a podłoga na nowo wyglądała jakby nic nigdy nie skalało jej lśniącej powierzchni. Pani Stark siedziała przy stole, wyglądała na zamyśloną. Steve zauważył, że oczy miała zaczerwienione.
- Dobranoc, Mario - powiedział łagodnie - Miło było cię zobaczyć - dodał, z zamiarem udania się już w stronę drzwi. Zatrzymał go słaby głos kobiety.
- Steve... - odezwała się cicho. Odwrócił się do niej z powrotem z pytającym wyrazem twarzy.
- Howard jest dla Tony'ego bardzo surowy, ale to dlatego, że chce go wychować na dobrego człowieka.
Kapitan zmarszczył brwi, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Czemu mu to mówiła? Czyżby czuła się winna sytuacji, której był świadkiem? A może jedynie faktu, że akurat był zmuszony ją oglądać?
- Tony zawsze sprawiał kłopoty - kontynuowała, a Steve jej nie przerywał - Jest inteligentny, tak jak jego ojciec. Obaj są bardzo dumni... Żaden nie cofnie swoich słów - zamilkła na chwilę, a Steve z przestrachem zobaczył, że ociera oczy wierzchem dłoni. Płaczące kobiety zdecydowanie nie należały do problemów, z którymi potrafił sobie radzić.
- Howard nie przyzna się, że popełnił błąd - zaszlochała - A jak tak okropnie się o niego boję...! Boję się, że Tony zrobi sobie jakąś krzywdę. To jeszcze dziecko!
Steve zupełnie nie wiedział, jak miałby pocieszyć kobietę. Zbliżył się w końcu i niezręcznie poklepał ją po dłoni. Co mógł poradzić na problemy wychowawcze z synem pary jego przyjaciół? Co mógł poradzić na różnicę w poglądach na temat tego wychowania Howarda, jego żony i swoich własnych? On, on nawet nie powinien takich poglądów posiadać. Tony nie był jego cholernym dzieckiem!
Westchnął głęboko.
- Może... - zawahał się, ale tylko na moment - Może mógłbym go poszukać? - zaproponował, niemal fizycznie czując, jak wszystkie jego plany na resztę tego wieczoru i następującej po nim nocy pękają w sekundę, jak przekłuta bańka mydlana.
Maria pociągnęła nosem i zwróciła na niego spojrzenie swoich zaczerwienionych oczu.


I tak oto, kilka chwil później Steve opuszczał rezydencję Starków, prosto w noc, w siekący agresywnie deszcz, na poszukiwanie nastolatka w histerii w kilkunastu-milionowym mieście.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Winterfell Empty
PisanieTemat: Re: Winterfell   Winterfell Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Winterfell
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Raczor Multiverse :: Avengers :: Caught in the lens flare-
Skocz do: